Artysta: Aurosonic
Tytuł: Always Together
Label: Radio Record (RUS)
Data wydania: 15 czerwca 2008
Gatynek: Trance
Tracklista:
01. Intro (3:42)
02. Ocean Wave (Feat. Marcie & Morphing Shadows) (5:48)
03. Always Together (Feat. Alveola & Morphing Shadows) (6:29)
04. Starfall (7:26)
05. Dmitry Filatov - One More Day (Aurosonic Remix) (6:05)
06. My Way (7:26)
07. I Wish (Feat. Tiff Lacey) (4:09)
08. Missing You (5:43)
09. Last Hope (8:16)
10. Summer Feelings (Feat. Spirit) (4:29)
11. Let Me Breath (Feat. Stella Grant) (5:39)
12. Fish Likes Martini (4:44)
13. Sphinx & Afreet - Machaon (Aurosonic Remix) (5:30)
14. Freedom (5:38)
Jest to pierwszy studyjny (w drodze podobno już następny ) album niezwykle utalentowanych Rosjan z pod szyldu Aurosonic. Płyta, która stała sie jednym z faworytów tego roku już od pierwszego przesłuchania. Klimat płyty utrzymany w motywach progresywno-upliftowo-letnich z dość często pojawiająca sie śliczną i uwielbiana przeze mnie gitarką. Ale od początku... Wszystko zaczyna sie genialnym Intrem w którym oprócz odgłosów nocy świerszczy w trawie, plaży i morza słychać również piękną solówkę na pianinku. Można sie zapomnieć i rozmarzyć. Wspomniane odgłosy morza przenoszą nas do pierwszego regularnego kawałka na płycie, którym jest Ocean Wave - typowy wakacyjny wokal trance, przyjemny dla ucha (Pani przynajmniej nie wyje tylko normalnie śpiewa)... znów pojawia sie pianinko wspierane przez gitarkę. Kolejne odgłosy przyrody przenoszą nas do utworu nr 3 - tytułowego Always Together i mówiąc najkrócej jestem tym kawałkiem głęboko zachwycony. Piękna głęboka melodia + pianino + szczątkowy, rosyjski wokal nadają mu niesamowity klimat. Po niespełna trzech minutach numer dosłownie eksploduje swą pięknością dźwięków i gna na wysokich obrotach już do samego końca swego trwania. Później motyw przewodni przejmuje jeszcze sążnie nastrojona gitara Starfall - tego utworu chyba nikomu specjalnie przedstawiać nie trzeba. Mega kosa z zeszłego roku. Piękny uplift, najlepszy numer na albumie, klimat, klimat, klimat.... Następny numer to jeden z dwóch na albumie, które nie są produkcjami Aurosonic. Jest to remix wykonany dla innego rosyjskiego producenta Filiatowa pt. One More Day. Czuć bardzo wyraźnie klimat Aurosonikowych produkcji, tępo jest nieco spowolnione a całość wypada przyjemnie choć przy poprzednich dwóch pozycjach nie powala. Szósteczka to My Way - utwór oparty o charakterystyczny motyw dźwiękowy przewijający sie właściwie przez całą długość jego trwania i gitarkę ktora pogrywa sobie w tle. Z recenzji tego wałka na fmt można było wywnioskować, że ludziom tak średnio przypadł do gustu ale mi akurat podoba sie bardzo... i znów wszechobecne odgłosy plaży przenoszą nas do kolejnego przedstawiciela wokal trancu na albumie. Głos chyba rozpoznawalny przez wszystkich... tak pani Lacey zaśpiewała już nawet pod Kremlem I Wish pomimo prostoty wykonania, dość topornego basslinu i faktu, że całość oparta jest praktycznie tylko na wokalu to utwór ten naprawdę ma klimat i potrafi sie wkręcić. Jest dość krotki i akurat w tym przypadku idzie mu to na +. Missing You również znany utwór z zeszłorocznego wydawnictwa Rosjan. Bardzo melancholijny, jak sam tytuł wskazuje nagrany chyba z tęsknoty i właśnie klimat tego uczucia został w nim świetnie oddany za co cześć i chwała producentom. Kolejny kawałek i kolejny mój faworyt na albumie Last Hope bo o nim mowa został również wydany na singlu i promował poniekąd albumik. Tutaj cały sukces leży w świetnie skomponowanym motywie głównym, oczywiście znów pojawia się gitara ale naprawdę na ziemię powala dopiero ta wyżej wspomniana śliczna i energiczna melodia. Bardzo polecam ten numer. Summer Feelings - gitarka rodem z kawałków Rogera Shaha po czym następuje małe "łup" i wchodzi dość zadziorny progresywny motywik... w sumie średnio mi sie podoba, ale na pewno znajdzie swoich zwolenników i ma coś w sobie do zaoferowania. Let Me Breath - tego słucham najrzadziej z całej pluty i najmniej mi sie podoba. Może kiedyś do mnie przemówi, może nie... Fish Likes Martini - ciekawy tytuł i ciekawy numer. Taki powiedziałbym nieregularny, raz przyspiesza, raz zwalnia ładnie poskładany z nawet przyjemnym motywem muzycznym. Po rybie powoli zbliżając sie do końca mamy remiks Aurosoników do kawałka Machon stworzonego przez Sphinx & Afreet, ktokolwiek miałby to być Utwór okraszony dość smętną, przeciągającą sie melodią - mi średnio przypadła ona do gustu. W tym miejscu wolałbym którąś z produkcji samych Rosjan niż ten średni remiks. Omawiany album zamyka dość mocny, jak na Aurosoniców oczywiście, numer pt. Freedom. Nawet, nawet ale bez większej rewelacji. I to już koniec. 14 utworów minęło dość szybko i zwiewnie Szkoda, że Rosjanie nie zdecydowali się na jakieś kozackie outro, które zapewne dopełniłoby świetne intro.
Reasumując i podsumowując płytka ta jest dla mnie najlepszym albumem studyjnym mijającego właśnie roku. Wszystkie kawałki tworzą razem naprawdę doskonały klimat. Z niecierpliwością czekam na przyszłoroczny album od Aursonic.
Z przykrością muszę jednak po raz kolejny stwierdzić, że cały projekt Aurosonic jak i właśnie opisywany album nie cieszą się zbyt dużym uznaniem na scenie trance. Nie są zbyt często grani, nie jeden wykonawca o nich właściwie nie słyszał, a ich kawałki są pomijane w lineupach imprez, na których mogłyby naprawdę porwać niejednego ich uczestnika do dobrej zabawy. O ile dobrze pamiętam to an poprzednim forum w temacie o wydawnictwie "My Way" ktoś podrzucił link do ich występu na żywo przy którym bawiła sie zaledwie garstka osób . Przykro to wyglądał.
Aby jednak nie zamulać na koniec polecam wszystkim z całego serca ta płytkę. Dla mnie reprezentuje ona naprawdę wysoki poziom i pewnie jeszcze przez długi czas będe wracał do wielu znajdujących sie na niej nagrań.. brawo Aurosonic