Solarstone - "Touchstone"
Premiera: 28 czerwca 2010
Wytwórnia: Solaris
01 Is There Anyone Out There (Vocals: Bill McGruddy)
02 Ultraviolet (Featuring Haris C)
03 Night Signals (Vocals: Julie Scott)
04 Touchstone
05 Electric Love (Vocals: Bill McGruddy)
06 Intravenous
07 Twisted Wing (Vocals: Julie Scott)
08 Slowmotion (Featuring Orkidea)
09 The Best Way to Make Your Dreams Come True is to Wake Up (Vocals: Richard Mowatt)
10 Zeitgeist (Featuring Orkidea)
11 The Last Defeat Pt 2 (Vocals: Lucia Holm)
12 There's a Universe (Vocals: Bill McGruddy & Richard Mowatt)
Płyta ukazała się już blisko miesiąc temu, tematu się jeszcze nie doczekała, więc wykorzystuję to, że Solarstone ma ostatnio wyjątkowo dobrą prasę na forum.
Po pobieżnym i lekceważącym odsłuchu, tudzież krótkim spojrzeniu na tracklistę, można by tę płytę od razu zdyskwalifikować za liczbę wokali, featuringów i w ogóle pop trance. Ale polecam zaufać jej na dłuższą chwilę i olać głupie komentarze nabijających się z partii śpiewanych, przede wszystkim męskich, bo ilu porządnych graczy pozostanie, jeśli skreślimy też Solarstone'a?
Co mi się podoba? Podoba mi się wykonanie w brytyjskim duchu trance'u. A może ogólnie - w klasycznym tonie. Nie ma efekciarstwa, rozpędzanych w nieskończoność breakdownów i pompy. Tu trzeba przytoczyć obowiązkowo dwa numery - tytułowy i "Zeitgeist". Od nich najbardziej bije moc trance'u minionego okresu, w pierwszym z nich sztandarowe brzmienie Solarstone'a, które w tej odsłonie nie nudzi mnie od pierwszego kontaktu z płytą, czyli od ponad 2 miesięcy. W "Zeitgeist" z kolei czuję "Blue Fear" Armina i oczywiście dynamikę Orkidei.
Album jest muzykalny i bezpośredni. Nie rzuca się na naiwność, która przerastałaby pojemność gatunku. Trance jest w końcu muzyką rozrywkową i Solarstone od tego nie ucieka, tylko szuka rozsądnego kompromisu. Przy lekkim "The Best Way to Make Your Dream Come True Is to Wake Up" można sobie pośpiewać, a całości - słuchać z przyjemnością jednym rzutem.