Gatunek: Trance
Data wydania: Listopad 2008
Label: Flashover RecordingsLista utworów:01 - Shelter Me (5:48)
02 - Black Velvet (5:44)
03 - We Belong (5:47)
04 - Gabriella's Sky (7:03)
05 - Made Of Love (6:31)
06 - Radio Crash (6:30)
07 - Twice In A Blue Moon (5:49)
08 - Feel You (5:18)
09 - Life (6:15)
10 - Brain Box (6:04)
11 - Shanti (7:07)
12 - Visions Of Blue (2:11)
Po latach kolejnych rozczarowań w oczekiwaniu na dobry album największych 'gwiazdorów' trance'u dałem sobie spokój i nie łudzę się już więcej, że któremuś z nich przydarzy się album w stylu "Out There and Back". Z taką też afirmacją podszedłem do "Twice in a Blue Moon" i musiało mi to dobrze zrobić, bo album pozostawił pozytywne wrażenie. W pierwszych dwóch nagraniach odstraszały mnie trochę te deadmau5owe clapy, w dodatku w "Black Velvet" - również nieco wokal, ale potem jest już względnie lepiej. "We Belong" to kolejny wyraz zamiłowania Ferry'ego do klimatów z lat 80. Może obciach, ale Corsten ma do tego smykałkę jak mało kto. Wcześniej "Fire" czy "Into the Dark", teraz "We Belong". Naprawdę bardzo muzykalny numer i to się liczy.
Od czwartego utworu zaczyna się część właściwa, ta bardziej transowa. "Gabriella's Sky" łudząco przypomina mi "Mystery Land" Y Traxx. Urzekający numer. Następne nagranie - "Made of Love", pewnie brzmiałoby lepiej bez tego wokalu, no ale cóż, w końcu to album i priorytetem jest tu sukces komercyjny. Zresztą samych wokali jest na całym albumie stosunkowo niewiele. Fuzja "Into the Dark" w fiksie Ferry'ego i melo podobnego do tego ze "Sweet Sorrow" wypada bardzo pozytywnie. O następnym "Radio Crash" pisałem już w innym temacie. Latem nie rozumiałem fenomenu tego kawałka, ale wystarczyło go posłuchać trochę częściej, by ten naprawdę mocno mi się wkręcił. Dynamiczny i melodyjny, przypomina mi uplifting z czasów albumu "Right of Way". Nagranie tytułowe rzeczywiście może się wydawać trochę niewyraźne, ale mnie przypadło do gustu, choć jest słabsze od poprzednich transów.
"Feel You" czy "Life" to znów nie moja bajka i potraktowałem je - może niesłusznie - jak dwa kawałki otwierające album. "Kernkraft 2008" również nie bardzo mi pasuje. Czuć, że nie było nagrywane pod "Twice in a Blue Moon". Z drugiej strony jako Bavaria City Racing Theme niewątpliwie musiało się sprawdzić.
Album kończy się wyrazistym akcentem. Nawiedzające "Shanti" z interesującym orientalnym wokalem musi się podobać, a ambientowe outro rekompensuje brak dłuższego kawałka w podobnej stylistyce, wzorem "Holding On" i "Freefalling" na poprzednich krążkach.
"Twice in a Blue Moon" na pewno nie jest już tak przełomowe jak "Right of Way", choć miejscami swobodnie utrzymuje poziom właściwy tamtemu albumowi (zresztą on sam idealny nie był). Dla mnie jest to jednak potwierdzenie niewątpliwego talentu Ferry'ego Corstena i jego muzykalności, a że chwytliwe melodie potrafi przeplatać z komercyjną kichą... No cóż, shit happens
.