The Timewriter - Diary Of A Lonely Sailor01. Diary Of A Lonely Sailor
02. Back From Exile
03. Hope And Dispair
04. Life Is Just A Timeless Motion
05. So Free
06. More Than Ever(No Doubt)
07. Power To The People
08. When Stars Collide
09. Travellers (In A Deep Session With Terry Lee Brown Jr.)
10. Space for Lovers
11. Cannot Sleep
12. From The Inside Out
13. The Guiding Light
14. So Fragile(On My Own)
15. The Soul Redrive
"As the title already suggests, The Timewriter has processed his experiences of the last 4 years into sound – and the result is multifarious like the diary of a sailor who has travelled the seven seas: from breezy Vocal House and lugubrious Dub House up to groovy Tech-House. The 15 tracks on the album come up to all expectations. With „Diary Of A Lonely Sailor“, The Timewriter underpins his ambassadorship in the ocean of this year´s House releases. Engines full speed ahead!"
Trzeci z kolei studyjny album Jeana Franka Cochoisa, w moim przekonaniu boga głębokiego, niezwykle klimatycznego house'u, który jeszcze chyba nie spłodził utworu, który nie przypadłby mi do gustu. Jak sugerują zarówno tytuł albumu jak i opis - mamy tu do czynienia z pewnego rodzaju muzycznym pamiętnikiem. Czy warto się z nim zapoznać? A czy niedźwiedzie srają w lesie?
Całość rozpoczyna krótkie, charakterystyczne dla Jeana intro, w którym tajemniczy głos informuje nas, że "You are listening to the diary of a lonely sailor" i o paru innych rzeczach. Właściwa żegluga zaczyna się jednak od drugiego utworu -
Back From Exile, który zarazem uważam za jeden z najlepszych z całego albumu. Bardzo mocno czuć w nim klimat powrotu z długiej wyprawy i niemalże ma się przed oczami zmęczonego żeglarza, schodzącego na ląd. Nie brakuje również utworów wokalnych w postaci
Life Is Just A Timeless Motion, w którym słyszmy przyjemny, nie narzucający się kobiecy śpiew, czy niesamowitego
So Free, mojego faworyta numer dwa, tym razem z męskim wokalem na pokładzie.
Dla smakoszy nieco cięższych, ale wciąż bardzo klimatycznych house'owych brzmień mamy tu takie perełki jak
Hope And Dispair,
Power To The People,
Space For Lovers czy
When Stars Collide.
Między utworami, znajduje się kilka krótkich przerywników, w przypadku których szczerze żałowałem, że nie zostały rozbudowane w pełnowartościowe utwory. Mowa tu przede wszystkim o
More Than Ever (No Doubt).
Całość kończą dwa bardzo spokojne utwory -
So Fragile (On My Own), w którym męski wokal łączy się z delikatnym brzdękaniem na pianinie i
The Soul Redrive, który żegna się z nami lekkim gitarowym motywem.
Tyle. Jak ktoś nie słyszał - zdecydowanie warto się w Pamiętniku zagłębić, bo jak wspominałem wyżej - The Timewriter chały zdecydowanie nie tworzy.