Chciałoby się rzec: Oliver Lieb i wszystko jasne
Ale biorąc pod uwagę liczbę wpisów w tym temacie chyba jednak nie do końca. A szkoda ...
O jego wszechstronności muzycznej powszechnie wiadomo. Najbardziej cenię sobie wydany pod tym samym aliasem album Into Deep, jeden z moich ulubionych albumów w ogóle.
Ale wracając do meritum:
Pozycji tej rzeczywiście bliżej do techno z tamtego okresu niż do trance'u, przynajmniej takie mam wrażenie, choć parę elementów charakterystycznych dla klasycznych trance'owych wypustów a'la Platipus by się znalazło.
O albumie mogę powiedzieć, że w pierwszej chwili byłem umiarkowanie zadowolony z jego zawartości, lecz wraz z upływem czasu dostrzegłem w nim naprawdę ogromny potencjał. Biorąc pod uwagę dobór środków album ma nieco surową wymowę, ale zarazem jest wyjątkowo hipnotyzujący. Całość przyjemnie się nakręca i sprawia wrażenia świetnie spasowanej pod względem kolejności poszczególnych utworów, które w kilku przypadkach, podkręcone o kilka bpm mogłyby zrobić sporo zamieszania na parkiecie
Świetnie wypadają tutaj wszelakiej maści motywy perkusyjne, o nieco etnicznych naleciałościach, proste, aczkolwiek owiane nutką tajemnicy i grozy melodie.
Decydując się na wybór najlepszych utworów na "Czarnym Albumie" mam spory kłopot: ale pewnie byłyby to: niezwykle klimatyczne The Train of Thought (V 1.1), wprowadzające w stan trance'u The Blaxone (te motywy w tle zamiatają mną po całości), niepozwalające odetchnąć Rotation, mroczne Freakz. Ale tutaj nie ma słabego numeru !! Nie można też nie docenić choćby Cellular.
Ten album ma coś w sobie, nie mogę przestać go słuchać. I tyle w temacie