przez replee 26 lut 2009, 1:02
właśnie problem Warszawy polega na tym, że tutaj chyba bardziej niż gdzie indziej w Polsce mamy do czynienia z lanserką powiązaną z "gejowskim" house'm (bez urazy), nawet nie będę wymieniał po kolei nazw klubów, w których nic innego poza House nie uświadczymy... zresztą, najlepszym dla mnie podsumowaniem tego co się dzieje muzycznie w tym mieście było stwierdzenie mojego dobrego kumpla pracującego w radiu (nie, nie w Esce
): "kurcze no, jakbyś grał jakiś hałs, to coś bym Ci załatwił, a tak to wiesz..." ... czas wyprowadzić się z tego miasta x-D
A tak bardziej poważnie, ja tam nadziei nie tracę, musi się znaleźć chociaż jeden klub, w którym Lifestream się przyjmie na dłużej niż na 5 imprez i nie poniedziałkowych tylko piątkowych/sobotnich.
"Przedewszystkim nie uważam, by jakakolwiek muzyka była gównem. Muzyka to muzyka, wszystkim nie może podobać się to samo. Jeśli ktoś mówi, że jakaś muzyka jest zła, to nie oznacza, że ona jest zła. Oznacza tylko, że jemu się ona nie podoba, że on lubi co innego, to wszystko. Jak wspomniałem wcześniej, lubię wszystkie rodzaje muzyki, nie ograniczam się. Najważniejsze, by to, co słyszę, było oryginalne i świeże."