Dzięki Rapture za sprostowanie
. Jeśli zaś chodzi o płytę, to ogłaszam wszem i wobec, że płyta ta od wybitności nie stroni... Jest znakomita i na pewno kupię ją w wydaniu CD + DVD, gdyż Schiller słynie ze znakomicie zrealizowanych dvd. Pierwsze, co rzuca się w uszy to mastering, który stoi - jak zwykle zresztą - na bardzo, ale to bardzo wysokim poziomie. Wszystko brzmi fantastycznie, każdy szmer, "przeszkadzajka" (by dj3500
) wybrzmiewa z niesamowitą dokładnością, a pragnę zaznaczyć, że albumik, póki co, mam jeszcze w jakości ze skaczącym bitrate. Materiał jest bardzo zróżnicowany, jednakże odczuwam smutny wydźwięk całości płyty, co jak zapewne zdajecie sobie sprawę, mnie bardzo się podoba... Ciężko wskazać jakieś utwory, które mogą być tutaj faworyzowane, jednak są takie, do których wracam częściej i są to odpowiednio Tiefblau, Soho, Morgenland, Lost, La Mer oraz Under My Skin ze znakomitą Kim Sanders. Jeśli można Schillerowi zarzucić zbyt dużą zawartość wokalu na płycie, to na pewno nie można zarzucić mu jakości wokalu, który pojawia się wraz z towarzystwem, który na ową płytę zaprosił. Bowiem nie od dziś wiadomo, że akurat żadna Pani, bo takiej płci zazwyczaj mamy przyjemność słuchać, nie znalazła się na płycie przypadkowo. Nie są to kobiety pozbawione umiejętności śpiewania, co niestety często dotyka produkcje czysto trensowe... Oczywiście najlepsze damskie towarzystwo, jakie Schiller kiedykolwiek mógł umieścić na krążku znalazło się już wcześniej, bo imo na płycie Tag und Nacht (tutaj polecam w szczególności DVD), jednak i tej płycie nie jestem w stanie nic zarzucić pod względem wokalnym. Reasumując płyta jest iście fantastyczna, bardzo ciekawa, różnorodna, bogata w dźwięki, kapitalnie zrealizowana i grzechem jest słuchać takiej muzyki w formacie mp3, który niestety zmuszony jestem jeszcze popełniać... Zdecydowana rekomendacja od mojej osoby