Nie jest to moze muzyczne odkrycie na miare odkrycia wielkiej Ameryki przez Kolumba, bo kazdy szanujacy sie sluchacz rasowego Trance-u z pazurem juz na pewno slyszal najnowsza produkcje Tyas-a. Niemniej wspomnienie o nim w tym temacie nie ma w zamysle ukazania czegos czego jeszcze zblakane dusze pop-trance'u nie widzialy i nie slyszaly a z czym powinny sie rychlo zapoznac, a jest tylko skromna checia zalozenia tematu z najwieksza liczba odslon i komentarzy . No, a poza tym nowe Trance'owe produkcje tak rzadko trafiaja w moj gust, ze zakladanie o nich tematow jest niemal incydentalne, a pojawienie sie takowych swiadczy chyba tylko o tym, ze kawalek musi byc co najmniej niezly .
Nowa produkcja Tyas'a pozamiatala mnie po jego niedawnym essentialu, kiedy to po O'Callaghan'owym Surreal do ktorego Rubik klaszcze uszami, wszedl Tyas ze swoim Rulebook i podziekowal tym numerem John'owi za wystep . Nie jest to kolejna produkcja ze studia Tyas Music Generator, lecz calkowity powiew swiezosci i nowa twarz Sean'a. Utwor tak bardzo rozni sie od wczesniejszych jego numerow, ze nie ma nawet co sie do nich odwolywac i porownywac go z tym co juz bylo. Tyas widocznie sam mial dosc jechania ciagle na tych samych samplach i postanowil wraz z nowym rokiem wkroczyc w inny wymiar muzyki tanecznej, czego efektem jest omawiany Rulebook. Numer jest dosyc mocny jak na Tyas'a do ktorego melodyjnych kawalkow kazdy juz zdazyl przywyknac. Tech-Trance'owa rakieta napedzana acidowymi siarczystymi dzwiekami niszczycielsko pedzi niczym swiatowy kryzys gospodarczy miazdzac wszystko na swojej drodze. Nawet breakdown sugestywnie daje do zrozumienia, ze nie mamy tu do czynienia z imieninami u Armina, a ze sroga popelina u Discover Dark .
Czekam na full ! Poki co najlepszy Trance'owy tjun tego roku.
Dla roztrzepancow rip
Sean Tyas - Rulebook (Original Mix)