Artysta: Hecq
Album: Steeltoungued
Gatunek: Electronic
Label: Hymen Records
http://www.discogs.com/Hecq-Steeltongue ... se/1645619
Tracklist:
CD1:
01. Spires Awake (3:39)
02. Typhon (3:55)
03. The Descend (Feat. Nebulo) (5:01)
04. Steeltongued (5:09)
05. I Will Survive (Feat. Nongenetic) (4:49)
06. Dfrm (2:47)
07. Untitled (Bad Karma Remix) (4:45)
08. Frost (2:59)
09. Howler (4:33)
10. Hypnos I (Distant Fires) (9:44)
11. Hypnos II (Lost For Words) (6:21)
12. Hypnos III (Hypnos) (11:53)
CD2:
01. Steeltongued (Xabec Remix) (6:25)
02. Steeltongued (Tobias Lilja Remix) (7:09)
03. Steeltongued (Spyweirdos Remix) (5:37)
04. Steeltongued (Raoul Sinier Remix) (5:39)
05. Steeltongued (Si Begg Remix) (5:23)
06. Steeltongued (Ultre Steal Tongues) (3:25)
07. Steeltongued (Mothboy Remix) (4:59)
08. Steeltongued (Steel Tank By Michael Fakesch) (4:41)
09. Steeltongued (Blackfilm Remix) (5:45)
10. Steeltongued (Hecqs Wolds Retreat By Team Doyobi) (6:35)
11. Steeltongued (Disscoxx Remix) (3:40)
12. Steeltongued (El Fog Remix) (5:26)
Niektórzy narzekają że za dużo trensów tutaj to zakładam temat o wg. mnie ciekawym albumie. Już wcześniej miałem to zrobić ale koło albumu Armina itp. raczej kiepsko by to wyglądało. No ale działów nie ma to założę koło takiej bardachy. De facto nie mam się co rozpisywać więc posłużę się już gotową recenzją z http://www.nowamuzyka.pl/recenzje.php/1 ... eeltongued .
Od siebie dodam tyle, że album urzekł mnie swoją całością jako ciekawą opowieścią muzyczną. Zróżnicowany ale ciągły klimat od ambientowych relaksujących ale też intrygujących dźwięków aż po kipiący pełną mocą industrial. Polecam zwłaszcza Bomblowi bo tak narzekał na kiepskie gatunki muzyczne promowane w tematach Mój faworyt z albumu Howler kawałek niszczy korę mózgową. 3 części Hypnos na zakończenie coś pięknego.
W zeszłym roku Hecq wydał znakomity album „Night Falls”, wypełniony muzyką z pogranicza ambientu i modern classical; tym samym odszedł od konwencji post-warpowego, przesiąkniętego technologicznym terrorem IDM-u, z którego był znany. Ci, którzy cenili Niemca właśnie za takie oblicze, mogą z otwartymi ramionami powitać najnowsze, podwójne wydawnictwo (na drugą płytę trafiły remiksy kawałka tytułowego, pod którymi podpisali się m.in. Blackfilm ,Michael Fakesch, Tobias Lilja i Raoul Sinier; co ciekawe, brzmi to wszystko jak spójny, różnorodny i osobny longplay), bo choć Boysen nadal nurza się w gęstym ambientowym sosie, „Steeltongued” bliżej do pierwszych longplayów artysty niż do ostatniego.
Klamrą spinającą całość są jednak konstrukcje, które z powodzeniem mogłyby trafić na „Night Falls”: otwierający „Spires Awake” to wszechogarniający dark ambient w klasycznym wydaniu, natomiast ostatnie pół godziny (niemal połowa krążka!) wypełnia monumentalna suita „Hypnos” w trzech odsłonach. To, co znajduje się pośrodku, brzmi niczym zapis skomplikowanego procesu odbywającego się wewnątrz złożonego mechanizmu, który w ostatnich podrygach wykazuje się szczytem kreatywności, zanim zostanie na zawsze odłączony. To wrażenie potęgują przestrzenne pady, odbijające się echem od ścian fabryki lub laboratorium, strzelające zewsząd iskry, trzaski, zgrzyty, dźwiękowe odpryski oraz sporo dezorientującej, nieregularnej rytmiki, jak choćby w utworze tytułowym czy „Drfm”. Delikatnie dubujący, melancholijny „Untitled (BK Remix)” (cudo!) na pewno wyróżnia się w tym wybornym towarzystwie, podobnie jak „I Will Survive”, jedyny okaz wokalny; za mikrofonem stanął czarnoskóry nawijacz Nongenetic (znany ze współpracy m.in. z Funkstörung, Funckarma i Enduserem), który rymuje do podkładu na skraju IDM-u i breakcore'u, poprzetykanego – a jakże! – ambientowymi wstawkami i zwieńczonego takimż finałem. A jeśli o breakach i core’ach mowa, to w „Howler” Hecq udowadnia, że w niczym nie ustępuje choćby Aaronowi Funkowi, żeby podać najbardziej oczywisty przykład przedstawiciela muzyki, do której tańczy się jak gdyby sprzedawało się gwoździe; do „Howler” można sprzedawać również śrubki, które – jak zawsze u producenckiego perfekcjonisty, jakim jest Boysen – są dokręcone do ostatniego obrotu klucza.
„Steeltongued” to album przede wszystkim szalenie sugestywny, będący czymś w rodzaju żywiołu, który wydobywa się z głośników i rozprzestrzenia się po pomieszczeniu. Pomimo chłodnej, stechnicyzowanej estetyki, jest w tych nutach coś dramatycznego i przeraźliwie ludzkiego. Muzyka dla androidów, które marzą o elektrycznych owcach.