Artysta: Mike Dierickx
Tytuł: Sunrise At Palamos/Someone Somewhere
Label: Bonzai Germany
Data wydania: 2000
Gatynek: Pure Trance
01. Sunrise At Palamos (7:32)
02. Someone Somewhere (7:23)
Piękna epka sprzed 8 już latek. Jak dla mnie jedno z najlepszych wydawnictw niezniszczalnego M.I.K.E.'a. Na vinylu znalazły sie dwa grube i soczyste numery, których do dzisiaj słucham z ogromnym zamiłowaniem.
Sunrise At Palamos - kawalek dość długo sie rozkręca, pojawiają sie w nim charakterystyczne dla produkcji M.I.K.E.'a niepokojące i tajemnicze dźwięki i sampelki a w tle przebija sie znakomita melodia. Nagle na break'u wszystko stylowo cichnie i wkracza główny hipnotyzujący motyw muzyczny, następnie powracają wcześniej już słyszane sampelki i podkładzik i tak sobie wszystko płynie już do końca. Bardzo dobry, numer, taki odrobinkę minimalistyczny, nie czuć przepychu dźwięków choć wcale ich tutaj nie brakuje. Może na dłuższą metę potrafi sie odrobinkę znudzić ale ma swoje piękno i głębie.
Someone Somewhere - ten utwór to dla mnie absolutne mistrzostwo świata Już od poczatku jego trwania towarzyszy nam piękna i niezwykle głęboka w swej wymowie melodia, która nieco później okazuje sie byś motywem przewodnim. Kiedy powtórnie wybucha ona właśnie bo breaku.. ech coś cudownego. Melodia ta ma taki charakterystyczne ala rave'owskie zacięcie które przywodzi mi na myśl stare, dobre czasy Do tego dochodzi jeszcze bardzo dobre pianino, które dopełnia obrazu piękna i trancowej doskonałości tego utworu. Someone Somewhere to kawałek którego mogę słuchać bez końca.
Jeśli ktoś jakimś cudem tego nie słyszał to polecam z całego serca, a jeśli ktoś już nie pamięta to zachęcam do odkopania i powtórnego odsłuchu. Nie wiem ale takich kawałków to już dzisiaj nie robią. M.I.K.E ma w swoim repertuarze ogrom znakomitych nagrań a to wydawnictwo to właśnie jedna z takich jego perełek. Genialne.