Ostatnim czasy odświeżyłem sobie album Lieba - L.S.G. - Volume Two z 1996 r., gdzie znalazła się 11-minutowa wersja tego nagrania. Pomimo, że cała płyta trzyma wysoki poziom, to jednak Netherworld wybija się ponad resztę. Nieśmiertelny motyw główny, od pierwszego odsłuchu mnie zauroczył. Produkcja łączy w sobie surowe elementy, które w dużej mierze charakteryzują styl Lieba pod tym aliasem z niezwykle melodyjnym, podniosłym motywem, niesamowicie płynnie wynurzającym się gdzieś z oddali.
Remix Verne'a poznałem dzięki NE II właśnie. I tę wersję uważam za ujmującą i niewiele ustępującą oryginałowi. Odpowiada mi tempo i dynamika tej wersji. Połamaniec od Kid Loopsa też trzyma fason. Słabych wersji na tym wydawnictwie trudno szukać.
Co do późniejszych wersji
Remix Prime'a daje radę, niezła korba, co niektórzy pewnie by powiedzieli
Wersja Incolumisa, która pojawiła się w tym samym czasie również ma sporo do zaoferowania, choć w niewielkim stopniu stylistycznie nawiązuje do oryginału. Jak dla mnie to takie Netherworld po zmroku
Jak dla mnie ten utwór jest majstersztykiem.
phantom napisał(a):Klasyk od wybitnego muzyka. Warto znać.
ja wręcz powiedziałbym, że trzeba