przez Stelmach 09 sty 2010, 22:32
I cóż, seta odsłuchałem z 2-3 razy, zdaję sobie sprawę że warunki domowne nie zapewniają takiego odbioru jak w klubie, są to moje pierwsze wrażenia, itd., itp., ... niemniej jednak całość poza 06. ID zupełnie mi nie podeszła.
Striker od O'Callaghana wieje brakiem pomysłu, melodia na breaku bez większej koncepcji przeciąga się do 3 minut, a bassline jest identyczny z pseudoprodukcjami SVD czy Marco V. JOC na prawdę dla mnie ma niewiele do zaoferowania. Cała nadzieja w Ummet Ozcan remix.
Greg Downey - Global Code też raczej do mnie nie przemawia, typowa upliftowa układanka, od strony melodyjnej prezentuje standard, bassline niby bez zarzutu, ale to i tak mało jak na Downey'a.
Gary Heaney - X Marks The Spot jest dla mnie marną kopią Paul Miller - Galaxy z 2008, bassline jest w 100% typowy dla starych produkcji Millera jak np. Memories Of Love, One More Time... obstawiam że jest to jakieś muzyczne złodziejstwo, ewentualnie wspólna produkcja tych Garego i Paula.
06. ID jak wspomniałem - najlepsze. Dobra euforyczna produkcja, klimatem zahaczająca o "Sparkover" Colontonio. Wzniosła, hymnowa melodyjność, która na eventach świetnie się wkręca.
W chwalonym przez Johnnego Paul Webster - Punchbag też nie odnajduję szczególnej koncepcji. Mocne uderzenie to za mało, mizernie wygląda melodyjny motyw, który prezentuje się nużąco, break do wycięcia... Moc czy energia = 0. Wystarczy posłuchać setu Technika z tematu obok od Lucy Fur, żeby przekonać się co oznacza 303-trójkowy rozpęd.
Reszta znana i bez emocji. Set kasuję i wrzucam do kosza.