Sagi napisał(a):czy ja juz pisalem ze ten "trance" prawdziwy juz dawno umarl ?
Tylko który jest "prawdziwy"? Patrząc przekrojowo, to można rzec, że prawdziwy trance umarł ponad 10 lat temu. Muzyka ma to do siebie, że ewoluuje, czasem nawet szybciej niż nadążają za tym słuchacze. Ja myślę, że wciąż można znaleźć w nim coś ciekawego. Może nie jest tego całe mnóstwo, ale zawsze coś. Mimo to nie ukrywam, że przeważającą część czasu poświęcam na słuchanie klasyków.
Taurus napisał(a):Odwiedziłem ostatnio myspace świetnego włoskiego producenta Se.Ra.Phic'a... Gość na każdym kroku podkreśla, że w transie najważniejsze są emocję, że to najbardziej ekspresyjny gatunek itp.
Tak... I potem dochodzi do wielominutowych breakdownów, podczas których mogę udać się do zatłoczonej budki z piwem w trakcie festiwalu czy po prostu przewinąć, gdy słucham w domu. Nie biorę bezkrytycznie wszystkich opinii muzyków, bo ci sami często dobrze nie znają korzeni danego gatunku muzycznego. Podejrzewam, że w przypadku Se.Ra.Phica może być podobnie. Niestety (dla niego), uplifting trance, a właściwie konstrukcje oparte na ekspozycji breakdownów, to nie jest coś w transie absolutnie rdzennego. Pojawiły się przecież dopiero w drugiej połowie lat 90., a więc kiedy ta muzyka przechodziła w mainstream.
Czy uważasz zatem, że nagranie, które - jeśli nie chwyta za serce tkliwym breakiem - to już nie wywołuje żadnych emocji?
Rapture napisał(a):Takie numery od Chicane ludzie maja za utwory wszechczasow wlasnie za emocje, ktore ze soba niosly, emocje, ktore nie odchodza w zapomnienie. A o Smack za rok nikt pamietac nie bedzie.
A teraz przypomnij sobie choćby "The Age of Love" i porównaj z klasykami Chicane. Dla mnie ten pierwszy będzie wyżej w rankingu wszech czasów, choć przecież nie jest tak ujmujący jak na przykład "Saltwater".
yaper napisał(a):Śmiem stwierdzić, że dobremu UK bliżej do pure trance (jeśli nie wiecie co to, to zapraszam do dyskografii chociażby Pusha) niż dzisiejszemu upliftowi
Też uważam, że to słuszna obserwacja w przypadku niektórych nagrań. Z kolei sam Push to znowu nie taki "pure trance" imo
, no ale to już dyskusja do innego tematu.