1. co to za głupie gadanie na początku od Cosmiców ?
2. żałosny text u Abovów. Nie mają pomysłu więc nawiązują do starych hitów (tu: Alone tonight). Ogólnie w breaku lepiej, ale numer w całości do bani.
3. ogólnie jest 25 minuta i zasypiam. Nawet na ambientach tak się nie czuję..
4. żal tyłek ściska podczas słuchania mixu do Heaven scent
5. Mix Orjana do Someday uszedłby, gdyby...to nie był mix do Someday. Tak Panowie i Panie, do Someday:
tego Someday!!!
6. Tutaj następuje chwila na 4 krotne odsłuchanie powyższego filmiku...
7. Cosmic Gate - Back To Earth (Arty Remix) --- co Ci ludzie powariowali z tym Arty'm ? Gościu robi tak słabe produkcje, że mi go żal. Ile on ma w ogóle lat? Takiego badziewia nie robi profesjonalista
8. Cosmic Gate feat. Jan Johnston - Raging (Alexander Popov Dub Mix)--- hahahahahahaha.. jeszcze lepiej..
9. Ale się set rozkręca: Tiësto vs. Hardwell - Zero 76 - jeszcze większy shit niż wcześniejsze numery. Już moje jelita wydają lepsze "tjuny"
10. Nadia Ali - Rapture (Tristan Garner Remix) - ręce opadają. Dla porównania:
czy
Jednak można zauważyć tutaj mały plus ...owy mix Tristana to najlepsze coś jakie pojawiło się w ich secie
11. Mat Zo - Back In Time - ujdzie, ale z racji przyzwyczajenia się
12. Reszta to dno
Upojony winem marki Varna, bułgarskim, czerwonym półsłodkim mogę śmiało stwierdzić, że set jest do bani. Przejścia bez wyrazu, muzyka bez sensu. W zasadzie nie słucham Essentiali. Czasami jednak zdarzy mi się "obić" o jakiś, głównie trensowy. Pamiętam genialny Essential Armina sprzed kilku lat (grany w okolicach Wigilii). W porównaniu z nim, Cosmici mogą się schować. Dziękuję, dobranoc.